[1] ''Jestem Louis, a ty?''


poniedziałek, 19 sierpnia 2013

1 dzień, dziennik Willow Jenks.

Siedzę teraz na łóżku, w psychiatryku. Tak wiem, strasznie to brzmi. Nigdy nie sądziłam że tu trafię, ale proszę. Dali mi ten zeszyt, aby pisać o swoich uczuciach i o innych bzdurach, bo jestem zamknięta w sobie. Żałosne, nie? Jestem tu dzień, a oni ode mnie oczekują że będę rozmawiać. Ciekawe kto to będzie czytał? Oni? Pfff... nie sądzę żeby mieli czas. Są zajęci 'pilnowaniem' nas. No ale cóż, dali to piszę. Przynajmniej się nie nudzę. Pewnie ciekawi cię dlaczego tutaj jestem? Hmm.. pewnie dlatego, że wszystko co zjem, zwymiotuję.  I nie umiem przestać robić sobie krzywdy. Nie raz brałam żyletkę, nóż, wszystko co ostre i przykładałam do mojego ciała. Ale czy to jest powód zamykania mnie tutaj? Raczej nie. Słyszę jakieś głosy za drzwiami. Współlokator? Nie dzięki. Dobrze mi samej.

Puk! Puk!

Do pokoju weszła kobieta, ubrana w różową sukienkę. Chyba służbową. Miała brązowe włosy upięte w niskiego koka. Za nią wszedł chłopak z potarganymi włosami. Miał na sobie białą koszulkę w czerwone paski i szelki. Jego beżowe rurki dobrze eksponowały nogi.  Przez ramię miał przerzuconą torbę. Czy to gej? Zabierzcie mnie stąd.

- Willow, to Louis i będzie z tobą dzielił pokój. - powiedziała pani Parker, bo tak się nazywała. - Bądź dla niego miła, dobrze? - I wyszła. Louis lekko się uśmiechnął w stronę dziewczyny i położył torbę koło łóżka, zanim się na nim położył. Willow z niesmakiem spojrzała na niego i wróciła do pisania.

Matko boska, kto to jest? Nie potrzebuję pedałów w MOIM pokoju. Niech idzie skąd przyszedł, chcę tu być sama. Czy to tak dużo to zrozumienia? Osobo, która to czytasz, wiedz że oceniam ludzi od razu i nie mam zamiaru tego zdania zmieniać. I wiedz że już tego Lou, czy jak mu tam, nie lubię i nie polubię. 

Chłopak zdjął koszulkę wraz z szelkami, pokazując przy tym swoją klatę. Willow siedziała skrzywiona, wpatrując się w jego ciało. Na nadgarstkach miał bandaże, które były lekko zakrwawione. Pod nimi można było zauważyć nacięcia. Gdy to zobaczyła natychmiast odwróciła wzrok.

On się ciął. Pewnie dlatego tu jest. Ale wytłumacz mi jedno, okej? Dlaczego jak człowiek się potnie od razu trafia tutaj? Ja trafiłam tutaj z dwóch powodów, już ci mówiłam. 

Louis leżał na swoim łóżku, już przebrany w nocną koszulę w odcieniu niebieskim, tak samo jak spodnie. Wpatrywał się raz na sufit, raz na swoje ręce. Czasami ukradkiem przenosił wzrok w Willow, która spała jak aniołek.

4 dzień, dziennik Willow Jenks

Polubiłam pisanie tutaj, serio. Tak więc, hmm.. gdy coś jem, jestem pod nadzorem jakiś pań i nie spuszczają ze mnie wzroku dopóki nie przełknę jedzenia. Trochę to krępujące, ale cóż. Dowiedziałam się, że Lou ma problemy ze złością czy coś. Tylko jedno mnie dziwi, dlaczego on jest ze mną w pokoju? Z malutką dziewczyną, która jest chudziutka jak szczypiorek? Nie to że się boję, ale... tak boję się. Nie wiem do czego jest zdolny, tacy ludzie szybko się wkurzają, nie? Nie wiem, tylko nie chcę go w moim pokoju. Jeszcze mi cały pokój rozwali, a mnie zabije. Dramatyzuję, co nie? Ugh...

- Um.. Hej. - usłyszała za sobą głos. - Jestem Louis, a ty?
Chłopak usiadł naprzeciwko niej na krześle. Willow uniosła wzrok spod zeszytu. Natrafiła na jego niebieskie tęczówki. Już miał coś powiedzieć, ale do pokoju wszedł dobrze zbudowany mężczyzna o ciemnej karnacji.
- Panienko Jenks, masz gości.
Wbiła wzrok w notatnik. Ona, gości? Nareszcie ktoś sobie o niej przypomniał.

Minęły 4 dni odkąd tu jest. A 6 odkąd matka zadzwoniła na pogotowie, bo znalazła ją w łazience głową w kiblu. Leżała dwa dni w szpitalu, jej stan nie był dobry ani też zły. Lekarze skierowali ją do psychiatryka, ponieważ to trwa od paru lat. Anne, matka Willow, o mało zawału nie dostała, gdy się o tym dowiedziała. Nie mogła uwierzyć, że wcześniej tego nie zauważyła. Tak samo jak cięcia, ale to już inna sprawa.

Leniwie podeszła do drzwi, spojrzała na mężczyznę, który był o krok za nią. Pokierował ją do gabinetu, gdzie za biurkiem siedziała pani w okularach, piła kawę i czytała magazyn o modzie.
- O MÓJ BOŻE!!!! WILLOW!!! - zapiszczała blondynka, która siedziała na krześle obok drzwi. Willow mogła przyznać bez kłamania, że jej nie zauważyła.


Od autorki: Uff.. nareszcie się zabrałam za pisanie. I jak? Moim zdaniem trochę go zepsułam, nie tak miał wyjść wg. ale cóż, nie chcę już go zmieniać. Mam nadzieję że spodoba wam się fabuła i obiecuję będą dłuższe.

6 komentarzy:

  1. naprawdę świetne, czekam na dalsze rozdziały, a sam blog ląduje u mnie w zakładkach c:

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie no jesteś świetna w tym co robisz (((mam namyśli pisanie hihi))) nie mogłaś napisać tego lepiej.
    Love u,
    @ilyhoranek

    OdpowiedzUsuń
  3. ohh szkoda, że na razie tak mało!
    historia mnie wciąga..
    czekam z niecierpliwością na kolejne :3
    bardzo bym prosiła o informowanie o nowych @crystalsfable

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jakbyś dodała button "obserwujący bloga" byłoby fajnie bo lepiej mi się później ogarnia ff które czytam ;p ;)

      Usuń
  4. swietne! nic dodac. nic ujac. zakochalam sie nie tylko w rozdziale ale tez w wygladzie bloga. oczywiscie zapisuje go w zakladkach i czekam na kolejne rozdzialy :) <3 / @ontariocaster

    OdpowiedzUsuń
  5. Nieźle! I autorko, uff to dobrze, że nareszcie się zabrałaś za pisanie, bo nie masz pojęcia z jaką lekkością się to czyta, a to bardzo przydatne ludziom, którzy np tak jak ja, nie mogą spać!


    +Widziałam, że byłaś obserwatorką mojego bloga, chciałam ci tylko powiedzieć, że przeniosłam go na inny adres: i-am-who-i-really-am.blogspot.com
    Pozdrawiam, przepraszam jesli zawracam tylko głowę, lecz będzie mi cholernie miło, jeśli dasz mi kolejną szansę :D

    OdpowiedzUsuń